Za oknem szaroburo. Śnieg stopniał i odsłonił
ciemną ziemię, zwiędłe liście i jedynie trawa okazała się być zielona. Na
dodatek ostatnie roztopy i deszcze sprawiły, że wody w wielu rzekach wystąpiły
– na przykład w Grabii w Łasku Kolumnie. A poza tym na nowo zaczął prószyć
śnieg, który nie ma możliwości przetrwać w dodatniej temperaturze. Więc w tej
szarej aurze brakuje żywych barw i palety różnorodnych kolorów. Stąd też warto wspomnieć o
gladiolach, czyli mieczykach, których kolorystyka kwiatów jest wieloraka.
Gladiole to
bulwiaste rośliny, które w polskich warunkach wymagają wykopywania na zimę.
Ponowny wsad do ziemi powinien nastąpić w miejsce docelowe od połowy kwietnia. Najlepiej
słoneczne i zaopatrzone w glebę próchniczną. Można również posadzić na gruncie
w drugim roku po zastosowaniu obornika.
Mieczyki uprawiane są przede wszystkim na kwiaty
cięte. Na rynku dostępnych jest blisko 180 gatunków o różnych barwach kwiatów.
W początkach XIX wieku podjęto pierwsze próby krzyżowania odmian, tworząc nowe.
Wcześniej jednak gladiole były traktowane jako rośliny lecznicze. Ich bulwę
należało przyłożyć do rany. Ususzoną zaś noszono jako talizman.
Naturalnym miejscem występowania mieczyków jest Afryka. Stamtąd rozprzestrzeniły się na cały region śródziemnomorski, zachodnią Azję oraz Europę. Można je spotkać nawet w Ameryce. Gladiole cieszą ludzkie oko swoimi kwiatami w okresie od lipca do września. Jednak – jak każdej roślinie – grożą im choroby, zarówno wywołane bakteriami (bakterioza mieczyków), grzybami (twarda zgnilizna mieczyków, fuzarioza mieczyków) czy wirusami (wciornastek mieczykowiec, rozkruszka korzeniowa).
Pozdrawiam
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz