Dynia Hokkaido
pojawiła się w moim ogrodzie po raz pierwszy w tym sezonie i już wiem, że w
następnych latach będzie stałym bywalcem. Pierwsze, co ją wyróżnia, to
wielkość. Wagowo dochodzi do 3 kilogramów , choć najmniejsze ważą nawet
kilogram. Ma to swoje plusy. Pojedyncza sztuka wystarczy na obiad bez
martwienia się, co z pozostałą częścią warzywa. Po drugie – w przeciwieństwie
do pozostałych odmian, Hokkaido nie trzeba obierać. Skórka po obróbce
termicznej nadaje się do spożycia.
Z dyni Hokkaido
można zrobić wiele potraw, poczynając od zup czy past, a na ciastach
i napojach skończywszy, czyli jak ze wszystkich odmian tegoż warzywa.
Podobnie rzecz się przedstawia z uprawą. Roślinę dwukrotnie przycina się –
pierwszy raz w połowie czerwca, aby uniknąć nadmiernego rozrośnięcia krzaka, a
ten potrafi przybrać okazałe kształty. Czynność należy powtórzyć w drugiej
połowie sierpnia, ale w tym roku nie było mi to dane. Lato w tym roku wyjątkowo
krótkie było, bowiem jesień szybko rozgościła się. Swoje pierwsze dynie miałem
pod koniec lipca, choć w teorii powinienem zebrać je najwcześniej pod koniec
sierpnia. Jak się okazało, nie mnie jednego to spotkało. Na rynkach można już
od kilku tygodni kupić dorodne dynie, choć to warzywa późnego lata, a właściwie
jesienne.
Uprawa dyni jest
łatwa. W sezonie jednak należy obficie ją podlewać. Ja przyjąłem zasadę, że
jedna konewka na jedne krzak. Przy czym warto roślinę zahartować nie
dostarczając wody przez dzień lub dwa, aby system korzenny bardziej rozwinął
się. Faktem jest, że sam krzak zajmuje dużo miejsca. Jednak źle znosi
towarzystwo chwastów, ale to przypadłość każdej uprawnej rośliny.
Pozdrawiam
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz