Pigwowiec
pojawił się w ogrodzie za sprawą taty. Jako pasjonat i twórca wielu różnych
nalewek postanowił przygotować jedną z nich na bazie owoców pigwowca. Najpierw
pojawił się jeden krzak, który swą wielkością cieszy oczy do dziś. Potem był drugi,
a od niedawna trzeci. Z pierwszych owoców powstał smakowity trunek, który
szybko podbił podniebienia familii.
Pigwowca nie
należy mylić z pigwą, mimo że obie rośliny wywodzą się z tej samej rodziny –
różowatych. Owoce pigwowca są niewielkie, ale za to twarde i bardzo cierpkim
smaku, dlatego wymagają obróbki w celu spożycia. Mimo to warto sięgać po nie –
są bogate w witaminę C. Świetnie nadają się na nalewki oraz soki czy dodatek do
herbaty zamiast cytryny. Można również dodawać je do marmolad czy dżemów.
Owoce pigwowca
zbiera się późnym latem aż do pierwszych przymrozków, kiedy przybiorą żółtą
barwę. Sama roślina ma formę wieloletnie krzaka, który nie jest wybredny pod
względem doboru gleby. Lubi rosnąć w słońcu jak i w miejscach półcienistych.
Wiosną będzie cieszył pięknymi czerwonymi kwiatami. Stąd też wielu ogrodników
sadziło pigwowce w celach dekoracyjnych.
Pigwowiec
przywędrował do Europy z dalekiej Azji Wschodniej, a konkretniej z Japonii. Nie
zajmuje dużo miejsca. Może rosnąć na trawniku, ale także pod jabłonią – proszę wybaczyć
to mocno przejaskrawione zdjęcia, ale nie sposób inaczej ująć najstarszego
pigwowca w ogrodzie. Jako że często wokół niego chodziło się i chodzi, powstał
z bambusów wigwam, który podtrzymuje gałęzie. Zasadniczo nie potrzeba podpór.
Pozdrawiam
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz