29 sierpnia 2016

Szałwia - święte ziele

Wieść niesie, że istnieje przepis na długowieczność, a nawet nieśmiertelność. Sęk w tym, że recepturę znał Asklepios - w mitologii greckiej heros, bóg sztuki lekarskiej, lekarz. Kilkakrotnie podjął się próby wskrzeszenia umarłych, w tym legendarnego Minosa. Wszystkie zakończyły się sukcesem. Jednak nie spodobało się to Hadesowi i doniósł na Asklepiosa Zeusowi, a ten – długo nie namyślając się – raził śmiertelnie piorunem herosa. W efekcie powstał Gwiazdozbiór Wężownika. Utraty syna nie przebolał Apollo, który nie podarował swojemu ojcu – Zeusowi, że zabił wnuka. Wymordował więc wszystkich cyklopów. Gdzie tu miejsce na szałwię? Otóż wspomniana receptura bazowała właśnie na tym zielu. Od czasów starożytnych wielu próbowało poznać ów przepis, ale do dziś owiany jest tajemnicą, a sama szałwia uchodzi za jedno z ważniejszych ziół.



Szałwię znano, stosowano oraz wysoko ceniono już w starożytnych cywilizacjach – Egiptu, Grecji oraz Rzymu. Mieszkańcy znad Nilu traktowali ją jako przyprawę w kuchni oraz jako afrodyzjak. Olejek eteryczny szałwii zawiera bowiem tujon – organiczny związek chemiczny, którego nadmiar w organizmie ludzkim prowadzi do wzmożonej czynności kory mózgowej, a co za tym idzie zaburzenia czynności ruchowych, zmysłów czy widzenia. Niepokój ruchowy, duża drażliwość, stany podniecenia oraz psychozy są typowymi objawami zatrucia tujonem. Tenże związek organiczny występuje także w piołunie, który w swoim czasie stał się podstawowym składnikiem absyntu, którym upijano się na przełomie XIX i XX wieku. Wszelkie zwidy czy inne stany podniecenia wynikały z obecności tujonu, który tak łatwo rozpuszczał się w alkoholu.



Hipokrates, grecki lekarz, zalecał stosowanie szałwii po ukąszeniu węża (działanie zewnętrzne) jak i w przypadku poprawienia wzroku oraz pamięci. Podobnie sądzili jego rzymscy odpowiednicy. Podobnie i dziś, w sytuacjach trudno gojących ran zaleca się medykamenty na bazie szałwii. W przypadku zapalenia spojówek można użyć okładów z szałwii. Liście rośliny – zasadniczy element wykorzystywany w medycynie i przetwórstwie – zawiera garbniki oraz witaminy B1 oraz C. Nie powinno więc dziwić, że starożytni Grecy chętnie pijali napar z szałwii.



W późniejszych wiekach zainteresowanie jak i stosowanie szałwii nie osłabło. W średniowieczu panowało przekonanie, że „przeznaczeniem szałwii jest uczynić człowieka nieśmiertelnym”. Zresztą król i cesarz Franków Karol Wielki nakazał edyktem uprawianie zioła na podległym mu terenie.



Naturalnym miejscem występowania szałwii są tereny położone na wybrzeżu Morzu Śródziemnego, zwłaszcza na półwyspie Bałkańskim, Azji Mniejszej czy Syrii. Sama nazwa pochodzi od łacińskiego wyrazu „salvere”, czyli czuć się dobrze. Roślina zaś wywodzi się z rodziny jasnowatych. Właściwie to wieloletnia krzewinka lub jak to woli – półkrzew, który osiąga rozmiary od 20 do 70 cm, o zdrewniałym korzeniu i nasadzie łodyg. Kwiaty szałwii upodobały sobie pszczoły oraz trzmiele. 



Poza wspomnianymi już walorami, szałwia jako lek prosto z ogrodu pomaga w trawieniu, przy biegunce, jak i ma działanie antyseptyczne oraz przeciwgrzybiczne. Herbata jak i wino z tegoż ziela pomagają na skołatane nerwy oraz w przeziębieniu. Szałwia ma również szerokie zastosowanie w kosmetyce. Dość tylko wspomnieć, że użycie liście przyczynia się do wybielenia zębów. Można to zrobić prostą metodą – zerwać listek oraz przetrzeć nim wszystkie zęby. Zresztą włożenie jednego listka między bieliznę w szafie pozwoli uchronić ubranie przed robactwem. No i oczywiście szałwia ma walory dekoracyjne J



Jedno z podań ludowych głosi, że „złe tego nie ubodzie, u kogo szałwia w ogrodzie”. Jeżeli powyższe argumenty nie przekonały do tegoż ziela, to niech chociaż ten cytat poskutkuje. A warto trzymać szałwię w ogrodzie, bo na tle różnych zielonych ziół, wyróżnia się barwą oraz prostotą w uprawie.



Pozdrawiam
Piotr Ossowski

Przy pisaniu tego artykułu skorzystałem z następujących publikacji:

  • L. Brennes, Wielka księga ziół, Warszawa 1998.
  • A. Rumińska, Rośliny lecznicze, Warszawa 1981.
  • Uprawa roślin ozdobnych, red. H. Chmiel, Warszawa 2000.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz