27 września 2016

Trzmielina Fortune`a

Są miejsca w ogrodzie, które aż proszą się, aby je czymś zakryć. Są miejsca w ogrodzie, w których czegoś nam brakuje. Dobrym uzupełnieniem może okazać się trzmielina, której różne gatunki cieszą oko swymi kolorowymi liśćmi. Dość popularną odmianą jest Trzmielina Fortune`a, choć jeszcze sto lat temu była nieznana.



Trzmielina uchodzi za roślinę płożącą. Okrywa ziemię, pnie się po podporach, drzewach, murkach, ścianach. Można jednak spotkać odmiany, które przyjmują formę krzewów, a nawet drzew. Jednak w polskich ogrodach częściej można spotkać trzmielinę jako pnącze, które dość dobrze radzi sobie zimą, będące odporne na mróz.



Trzmielina wymaga jednak miejsca nasłonecznionego o żyznej glebie. Regularnie należy usuwać chwasty, którym udaje się wyrosnąć między liśćmi rośliny. Rzadko zdarza się, aby trzmielina zakwitła. O wiele częściej można zebrać owoce, które podobnie jak u bluszczu pospolitego są trujące.



Jesienią, gdy aura staje się chłodniejsza, u niektórych odmian widoczne staje się czerwienienie liści. Barwa jest intensywniejsza wraz z obniżającą się temperaturą.



Naturalnym miejscem występowania trzmieliny są środowiska Europy, Azji oraz Ameryka Północnej. Prezentowana na zdjęciach i rosnąca w mym ogrodzie odmiana Fortune`a pochodzi z Chin oraz Korei. Do Europy dotarła na początku XX wieku. Jednak dopiero w połowie stulecia gatunek znalazł się powszechnym obrocie.



Sama nazwa tejże odmiany wzięła się od nazwiska Roberta Fortune (1812-1880), wybitnej sławy szkockiego botanika, który poświęcił się badaniom flory w Chinach. Dzięki niemu do Europy zostały sprowadzone takie rośliny jak różanecznik, azalie, chryzantemy czy berberysy. W biografii tegoż badacza można znaleźć adnotację, że na terenie Indii zaczął uprawiać chińską odmianę herbaty. Eksperyment zakończony sukcesem przyniósł mu nie lada sławę. Nic więc dziwnego, że na jego cześć nazwano trzmieliną, sprowadzoną z Chin.


Pozdrawam
Piotr Ossowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz