Osobiście nie
wyobrażam sobie domu bez zwierzaka. Mając ogród należy spodziewać się obecności
różnych pomniejszych braci. I choć w domu taki jeden sierściuch leży obok pieca
i grzeje się, to dziś będzie o kocie sąsiadów – Prążku. A właściwie jego
zdjęcia (od wiosny 2016 do zimy 2017). Ten swawolny zwierzak reprezentuje dość zacną familię kotowatych. On
sam jak i inne koty domowe urozmaica ludzkie życie, ale i stanowi ciekawy
obiekt obserwacji.
Zwierzęta towarzyszą człowiekowi od zarania
dziejów. W okresie rewolucji neolitycznej, kiedy to nasz przodek postanowił
zakończyć wędrowny tryb życia na rzecz osiadłego, doszło do domestykacji
fauny i flory, czyli udomowienia roślin i zwierząt. Za oswojeniem tych drugich
przemawiało łatwość w pozyskiwaniu źródeł pożywienia (mięso, miód), jak i surowców
do produkcji (wełna, skóra, futro, kości) oraz możliwość użyźniania gleby, a
przede wszystkim zwierzęta były zaprzęgane do pracy fizycznej.
Jeśli nauka nie
kłamie, to pierwszym udomowionym zwierzęciem był pies. Następnie domestykacji
uległy owce, kozy, świnie i wreszcie koty. W przypadku mruczków miało to
nastąpić ok. 6 500 r. p.n.e. Choć badania archeologiczne dowodzą, że mogło
mieć to miejsce nawet wcześniej. Ale na pewno nie później J
Za przodka kota domowego uchodzą koty nubijskie
oraz żbiki. Tym pierwszym grozi wymarcie. Stąd też w XXI wieku podjęto się
klonowania tych zwierząt z pozytywnym skutkiem. Pierwotnym miejscem
zamieszkania kotów nubijskich była Afryka oraz Półwysep Arabski. Te samotniki
osiągały wagę od 3 do 6 kg ,
długość od 45 do 65 cm ,
a ogon zaś od 20 do 40 cm .
Do dziś można go spotkać w naturalnym środowisku.
Żbiki to dość powszechne kotowate, które można
spotkać także w Polsce. Zdaniem naukowców zamieszkują przede wszystkim nasze
wschodnie Karpaty. Ich populację szacują na 200 gatunków. Jednak pojawiają się
głosy, że nie do końca są to prawdziwe żbiki, a kotożbiki, czyli żbiki, które
wdały się w mezalians z kotami dachowcami.
Jako pierwszy
żbiki opisał znany czytelnikom bloga Karol Linneusz w 1758 r. Niemiecki badacz
– Johann Christian Daniel von Schreber jeszcze w tym samym wieku podejrzał zimą
zachowania tych kotowatych i w efekcie nazwał je. Dzięki niemu więc posługujemy
się taką, a nie inną nazwą.
Same zaś żbiki
są większe od kotów nubijskich. Ważą od 4 do 10 kg . Osiągają długość od 45
do 90 cm ,
zaś ich ogon od 20 do 40 cm .
Swego czasu żbik stał się symbolem ruchu anarchosyndykalistycznego, ale o tym
pisać nie będę.
Prążek jak i mój
kot Czaruś są dalekimi krewnymi takich kotowatych jak gepard, karakal, ocelot,
serwal, ryś, puma, pantera, lampart, tygrys, lew, jaguar czy irbis śnieżny.
Warto nadmienić, że mniejsze koty mruczą, czym nie mogą pochwalić się wielkie
osobniki typu lew. Wynika to z fizjonomii kotowatych. Jednak te drugie dumnie
ryczą. Prążkowi i Czarkowi pozostaje jedynie miauknięcie J
Koty domowe jak
i psy uchodzą za przyjaciół człowieka. W Starożytnym Egipcie mruczki uchodziły
wręcz za święte zwierzęta. Symbolizowały bowiem Bastet – boginię miłości, radości,
muzyki, tańca i domowego ogniska. Otaczała opieką mężczyzn, chroniąc ich przed
chorobami i demonami. Nic więc dziwnego, że zmarłe koty poddawano mumifikacji,
a za zabicie groziły surowe kary. Historia zna nawet przypadek linczu na
człowieku, który dokonał owej zbrodni.
W późniejszych
czasach koty nadal były dobrze traktowane, zwłaszcza przez tych „brutalnych”
Germanów. Dla nich uosabiały Freję – boginię płodności. Po dziś w krajach
muzułmańskich zwierzęta te znajdują przychylnych im ludzi. Nawet Mahomet zaopiekował się kotem.
Cień złych
skojarzeń na koty został rzucony w wiekach średnich. Jako wierni towarzysze
kobiet parających się zbieraniem ziół czy uprawianiem magii, uważane były –
podobnie jak czarownice – jako przedstawiciele diabolicznego świata. To właśnie
wtedy miały powstać przesądy związane z kotami, w tym strach przed czarnym,
który ma przynosić pecha. Przez wiele lat pod moim dachem żyła Misia – piękna,
smoliście czarna kocica i jakoś tego pecha nie doświadczyłem J
Obecnie koty mają się dobrze, choć wciąż spotykają
ich przykrości ze strony nędznych kreatur przez przypadek nazywanych ludźmi.
Przedstawiciele ponad 100 gatunków kota domowego wraz z najbardziej znaną rasą
dachowca znalazły swoje miejsce u boku człowieka. Nie tylko sympatycznie mruczą
czy tulą się, ale także chronią nasz dom przed wszelkimi gryzoniami.
Pozdrawiam
Piotr Ossowski
Ps. Polecam
książkę John Bradshaw, Zrozumieć kota. Na tropie miauczącej zagadki, Warszawa
2014: Wydawnictwo Czarna Owca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz