Styczeń powoli kończy się. Przed nami najzimniejszy miesiąc - luty. Potem już tylko marzec i czas wiosennych roztopów, coraz dłuższego dnia oraz słońca ogrzewającego ludzkie i zwierzęce lica. Wówczas to zapomni się o białym puchu i minusowej temperaturze. Trochę szkoda, bo przecież zima potrafi być urodziwa. Ogród w białym śnie pięknie się przedstawia :)
Maj zawsze kojarzy się z zapachem bzu. Białe jak i fioletowe lilaki rozpuszczają swoją woń na tyle intensywnie, że nie sposób zapomnieć o nich. Zimą zaś, po letnim przycięciu, po zrzuceniu liści, prezentują się jak przerośnięty krzak z suchymi badylami jak poniższy biały bez :)
Na zabezpieczonych przed chłodem różach ostały się nieliczne liście. Przez całe lato aż do jesieni cieszyły oko swoimi pięknymi żółtymi i czerwonymi kwiatami.
Jak chociażby ta:
Na zimę liści nie zrzucił hyzop:
Poniżej małe iglaki. Jak przystało na tego rodzaju rośliny - nie zrzucają swych liści tj. igieł :)
"Duchy" nawet zimą w nocy zaświecą, o ile za dnia słońce było. Cudnie się wówczas jak i w zimowym puchu prezentują. W tle widać łodygi magnolii, a za nią jeszcze innych kwiatów.
Robiąc powyższe zdjęcie, z wizytą przyszedł Prążek.
Zimą można również prześledzić którędy to koty chadzają.
A skoro mowa zwierzętach - Aza również domagała się pieszczot. Jako że zimą rzadko się widujemy, psiej radości nie było końca :)
Na sam koniec zostawiłem zdjęcie korony jesiennej jabłoni, której owoce jeszcze ostały się w spiżarni. Nikt nie pamięta, ile lat ma. Wiadomo, że jest stara i regularnie przycinana. I co najważniejsze - daje smaczne, czerwone i słodkie owoce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz