W drugiej połowie sierpnia
pojawiły się maliny. Tegoroczne zbiory można uznać za udane, mimo że krzaki
wciąż owocują. Warto przy tej okazji przypomnieć pewien erotyk, którego tytuł
zna każdy polski uczeń – „W malinowym chruśniaku”. Samemu zajadając się malinami,
które rozpływają się w gębie, nie dziwię się zamysłowi poety. Stąd też, poza
wspomnianym wierszem, krótka notka biograficzna Bolesława Leśmiana oraz kogoś,
bez którego nie było owego erotyka J Zdjęcia rzecz jasna
przedstawiają maliny z mojego ogrodu J
W 1920 r. Bolesław Leśmian wydał
tomik wierszy zatytułowany „W malinowym chruśniaku”. Mimo że trwała wojna
polsko-bolszewicka, granice nowopowstającego państwa nie były w pełni
ukształtowane, a na określenie zasad ustrojowych przyszło czekać z rok jeszcze
na Konstytucję Marcową, poeta zdecydował się na tematykę bliską poniekąd
człowiekowi. Bo któż nie był zakochany? Któż nie pisał miłosnych wierszy. Ale
Leśmian zaproponował ucztę zmysłów swymi erotykami, wraz z tytułowym „W
malinowym chruśniaku” J
Bolesław Leśmian urodził się w
1877 r. w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Jego ojciec – Izaak
dziesięć lat później zmienił wyznanie. Przyjął chrzest w obrządku
rzymskokatolickim, po śmierci pierwszej żony, pochowanej na cmentarzu żydowskim
przy ul. Okopowej w Warszawie. Poza synem miał z nią jeszcze dwie córki.
Młodość poety upłynęła na
Ukrainie. W Kijowie ukończył prawnicze studia na Uniwersytecie Świętego
Włodzimierza. Potem udał się w podróż do Niemiec i Francji, aby wrócić do
Warszawy. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przeniósł się do
Hrubieszowa. Ostatecznie jednak zamieszkał w stolicy odrodzonego państwa.
Kobiety odegrały dużą rolę w
życiu Bolesława Leśmiana. Jedną z nich była Teodora Lebentahl, dla której
napisał cykl wierszy „W malinowym chruśniaku”. Po raz pierwszy spotkali się w
1917 r. dzięki wspólnej znajomej, szybko darząc się wzajemnym uczuciem, które
nie wygasło do śmierci poety w 1937 r. Ponoć Teodora była na tyle zazdrosna o
kochanka, że nie dopuściła najbliższej rodziny do karawanu.
Teodora była młodsza o siedem lat
od Bolesława. Podobnie jak on pochodziła z żydowskiej rodziny. Wykształciła się
na lekarza. Gdy problemy finansowe dopadły kochanka, sprzedała własne
mieszkanie i prywatny gabinet lekarski, aby go ratować. W efekcie musiała
podjąć się małointratnej pracy w szpitalu. W okresie hitlerowskiej okupacji
uciekła przed zamknięciem w warszawskim getcie. Znalazła się w Iłży, gdzie w
tamtejszym szpitalu pomagała chorym. Zmarła na tyfus, przeżywszy ukochanego o
pięć lat. Oddajmy więc głos poecie.
Bolesław Leśmian
W malinowym chruśniaku
W malinowym chruśniaku, przed
ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie
godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy
maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione
ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby
straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał
liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły
się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś
żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś,
szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas
nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej
mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego
ciała.
I stały się maliny narzędziem
pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej,
która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz
samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla
własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w
którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego
czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w
skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż
dookoła.
Pozdrawiam
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz