Wielkimi krokami
zmierza koniec tegorocznego sezonu w ogrodzie. Lato nie rozpieszczało. Sierpień
okazał się chłodnym miesiącem. Zresztą czuć już było w powietrzu zbliżającą się
jesień. Na początku sierpnia zakwitły wrzosy, a przecież powinny we wrześniu. Dąb,
który rośnie u mnie, zaczął zrzucać żołędzie. Podobnie rzecz się miała z dyniami. To warzywo zawsze było zbierane w okresie babiego lata, nie zaś od
końca lipca. Nawet owoce pigwowca dojrzały wcześniej niż zwykle. Zimne noce
sprawiły, że część ogórków padła, choć uczciwie trzeba przyznać, że te, które
ostały się, dają jeszcze plony. A niepryskane pomidory padły pod wpływem
zarazy ziemniaczanej, nie tylko u mnie. Niewątpliwie jednak praca w ogrodzie
została sowicie wynagrodzona zebranymi plonami.
Na zdjęciu cukinie, patisony oraz ogórki na tle aksamitek.
Choć czas zbiorów trwa w najlepsze, wszak wrzesień
przed nami, można pokusić się o stwierdzenie, że był to dobry rok, mimo
wariacji pogodowych i wystąpienia roślinnych chorób. Właśnie w skrzynkach
wylądowały świeżo zerwane jabłka antonówki. Lada moment będzie trzeba wejść na
drabinę i zerwać śliwki oraz jesienne odmiany jabłek. Maliny wciąż dojrzewają
na krzakach, podobnie zresztą jak poziomki.
Taki oto widok rozpościera się po przekroczeniu furtki. Na początku gości witają aksamitki, róże, cynie, w tle zaś kany, bukszpan oraz jabłonie (papierówki i malinówka oraz na końcu antonówka). Spomiędzy jabłoni i kosodrzewiny wyłaniają się ogórki.
Kwiaty jak dalie, cynie, rudbekie, jeżówki, kany, róże, floksy, aksamitki, dziwaczki cieszą oko. Jednak to
odpowiedni moment, aby zakupić cebulki krokusów. Choć pojawiają się na
przednówku wiosny, to przełom sierpnia i września jest odpowiednim momentem na
ich posadzenie. Na rynku dostępne są także inne, dla których warto znaleźć
miejsce w ogrodzie jak rozwar czy penstemon.
Ogórki na podpórkach, a z prawej strony w kadr weszły jabłka późnej jesieni, czyli jonatany.
Nie można też zapomnieć o ziołach, zwłaszcza, gdy
kucharzy się. Te, które rosną, warto ususzyć. Własny cząber, hyzop, lawenda czy szałwia lepiej smakują niż kupne. Warto również pomyśleć o nowych.
Biała dalia.
Powyższe luźne zapiski zmierzają ku podsumowaniu
sierpnia. Ogrodnicy już tak mają, że patrzą wstecz i wprzód, będąc w
teraźniejszości. Praca w ogrodzie tego wymaga, obok wysiłku, pokory i
cierpliwości. Znalazł się więc czas, aby założyć tegoż bloga. W zeszłym roku
dobre dusze podsunęły takowy pomysł. Z realizacją, jak to u mnie, trzeba było
poczekać. Choć wiosna byłaby idealnym momentem na rozpoczęcie pisania i
fotografowania oraz dzielenia się pasją, to połowa sierpnia nie jest zła. Mam
nadzieję, że blog przypadł do gustu, a wszelkie uwagi są mile widziane J
Te duże liście to krzak dyni. W tle - z tymi dużymi liśćmi i zakończonymi małymi czerwonymi kwiatami - to kany, czyli pacioreczniki.
Dalia
Pozdrawiam
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz